TOP

Gospodarka wodno-ściekowa w Tychach

Umieszczono:
16.09.2025
Kategoria:
Napisany przez:
Redakcja serwisu FROŚ GOZ

Gdybym miał coś radzić dzisiejszym władzom samorządowym to powiedziałbym: „Rozejrzyjcie się w swoim terenie i zastanówcie się, jaki macie tam potencjał”. Odpady to nie jest problem, to surowiec energetyczny, one bardzo mogą się Wam przydać.

Gospodarka wodno-ściekowa jest w wielu miastach i gminach problemem, ale są miejsca, gdzie udowadnia się, że te odpady mogą być surowcem. Trzeba tylko stworzyć system, który przynosi korzyści poprzez łączenie odbioru, odprowadzania i oczyszczania ścieków komunalnych z funkcją zamiany ich w czystą energię.

Tak jest na przykład w Tychach, gdzie w lokalnej oczyszczalni ścieków produkowany jest biogaz. Do jego produkcji wykorzystywane są osady ściekowe. To są płynne odpady biodegradowalne różnego typu, komunalne i z przemysłu rolno-spożywczego. Oprócz ścieków typowo komunalnych wykorzystywana do tego celu jest np. serwatka, odpady mleczarskie, ale też odpady z innego lokalnego przemysłu. Spowodowało to, że już około 10 lat temu Tychy osiągnęły samowystarczalność energetyczną oczyszczalni i nie tylko.

Tyska oczyszczalnia jest jedną z kilku, może kilkunastu samowystarczalnych energetycznie oczyszczalni w Europie. Odpady biodegradowalne z zakładów przemysłowych stały się potencjałem, a nie balastem. Dzisiaj osiąga się ponad 200 % zaspokojenia potrzeb własnych oczyszczalni w energię elektryczną i 100 % w ciepło. Nadwyżka wykorzystana jest do zasilania lokalnego parku wodnego. Do tej pory nikomu w Polsce nie udało się osiągnąć takiego rezultatu. Jest to też jeden z najwyższych wyników w Europie pod względem efektywności energetycznej i pokrycia potrzeb własnych oczyszczalni. Zanim przystąpiono do budowy biogazowni zasilanej odpadami ściekowymi, wcześniej przeprowadzono badania sprawdzające, które odpady nadają się do współfermentacji i nie będą uciążliwe w tym procesie. Powołany został w tym celu cały system badawczy. Biogaz wytwarzany na oczyszczalni jest wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej i ciepła na potrzeby obiektów miejskich. W ten sposób w 100 % zaspokajane są  potrzeby energetyczne i cieplne najbardziej energochłonnych obiektów komunalnych.

Tyska biogazownia przyjmuje i zamienia w energię elektryczną i cieplną ponad 100 tys. ton odpadów biodegradowalnych rocznie.

Lokalne władze zbudowały system energetyczny, na którym chcą oprzeć rozwój komunalnej infrastruktury miasta. To innowacyjny, zintegrowany system miejskiej biogospodarki, który wykorzystuje współfermentację osadów ściekowych z odpadami biodegradowalnymi, w wyniku czego powstaje biogaz wykorzystywany w agregatach generacyjnych do wytwarzania energii elektrycznej i ciepła. Zbudowany został system gospodarki obiegu zamkniętego w tym regionie. Żeby to się stało, trzeba było wybudować sieć magazynów, zbiorników i układów pompowych przystosowanych do przyjęcia i wstępnej obróbki przywożonych odpadów. W tym celu powstało ponad 8 tys. m3 zbiorników na przyjęcie odpadów wraz z infrastrukturą uzdatniania i magazynowania biogazu, która pozwala oczyścić powstały biogaz oraz magazynować go w dwóch zbiornikach o łącznej pojemności 12 625 m3. To umożliwia produkcję ponad 30 MWh energii elektrycznej. I najistotniejsze: Tychy wszystko to wybudowały z własnych środków. Nie otrzymały dofinansowania ani z UE, ani z funduszy krajowych. Pomimo to miasto zbudowało innowacyjny i jedyny w swoim rodzaju system w Polsce. Da się? Da!

Od kilku lat do Tych przyjeżdżają delegacje samorządowców z różnych miast i gmin w Polsce, z podziwem oglądają stworzony w tym mieście system gospodarki wodno-ściekowej, wracają do siebie i na ogół nic dalej się nie dzieje. Czego zatem brakuje, żeby w innych miastach też tak było? Przede wszystkim klarownych przepisów prawnych oraz odwagi i dobrej woli lokalnych włodarzy. Gdyby rozejrzeli się wokół, przekonali swoich radnych i zainwestowali w zagospodarowanie odpadów biodegradowalnych, mogliby też być samowystarczalni energetycznie w zakresie wielu obiektów lokalnej infrastruktury. Niestety większość jest zachowawcza i stosuje tradycyjny sposób zagospodarowania odpadów, bo to dla nich wygodne, nie wzbudza kontrowersji i ewentualnych protestów.  A że kosztowne? Cóż: zapłacą mieszkańcy, a oni swoje apanaże i tak otrzymają, bez ryzyka, bez kontrowersji i ewentualnych problemów. Wielu mieszkańców widzi sens takich rozwiązań i chciałoby mieć spalarnie odpadów i biogazownie, ale jak najdalej od siebie, najchętniej w sąsiedniej gminie.

Stanisław Sumera

Beczki
Uwaga!

Jeśli posiadasz informacje dotyczące niepoprawnego przetwarzania odpadów napisz do nas: