Odpady niebezpieczne – bomba z opóźnionym zapłonem
Ilość wytwarzanych na świecie i w Polsce niebezpiecznych odpadów poprzemysłowych wzrasta i niestety, coraz częściej trafiają one do miejsc nieprzeznaczonych do ich składowania. Niebezpieczną praktyką jest również, przynoszący znaczące korzyści finansowe, nielegalny handel tymi odpadami. Jak wynika z danych Europejskiego Biura Ochrony Środowiska, generuje on dochody od 1,8 mld do 2 mld euro rocznie. Polska również nie jest wolna od tego zagrożenia. Wiele kontroli prowadzonych przez odpowiednie służby, dotycząca transgranicznego przemieszczania odpadów wykazało, że na przejściu granicznym często były one traktowano jak zwykłe towary. Wiele z nich wjechało na terytorium Polski, zasilając istniejące lub tworząc nowe nielegalne składowiska.
Jest to przestępczość środowiskowa, która od kilku lat znalazła się w obszarze zainteresowania Europolu, a także krajowych służb policyjnych. Do niedawna jeszcze jej poszczególne przejawy traktowane były przez wspomniane podmioty jako mniej groźne na tle pozostałych kategorii przestępstw. Jednakże nasilenie, rozmiary i wysoka dynamika tych czynów uświadomiły przedstawicielom organów ścigania, że istnieje pilna potrzeba przebudowy dotychczasowego modelu walki z tą przestępczością. Tym bardziej, że coraz częściej przybiera ona zorganizowane formy. Transgraniczny, nielegalny obrót i składowanie odpadów coraz mocniej kontrolowany jest przez mafijne struktury w wielu krajach, m.in. we Włoszech.
Wprowadzone w Polsce w latach 2020-2024 rozwiązania ukróciły istotnie ten proceder, ale nie zlikwidowały go całkowicie. Na przykład w pierwszym półroczu 2022 r. ujawniano 76 nowych miejsc nielegalnego deponowania odpadów niebezpiecznych. Nieznana pozostaje też ilość tych odpadów, gdyż często jest ona niemożliwa do ustalenia. Dopiero na etapie ich usuwania można ją oszacować na podstawie wielkości pryzm, liczby pojemników itp. Miejscami szczególnie narażonymi na nielegalne składowanie odpadów są pustostany, parkingi, puste hale produkcyjne po nieistniejącej już działalności gospodarczej, garaże i obiekty wynajmowane pod pozorem prowadzenia legalnej działalności.
Najczęściej odbywa się to według następującego scenariusza: umowę z właścicielem obiektu lub terenu zawiera utworzona doraźnie, wyłącznie w tym celu firma współpracująca z posiadaczem odpadów niebezpiecznych. Wynajęty teren lub obiekt w krótkim czasie zostaje zapełniony odpadami, firma przestaje istnieć, a właściciel obiektu zostaje z problemem. Często nie jest nawet w stanie podać wiarygodnych danych strony umowy. Mimo ostrzeżeń policji i służb ochrony środowiska o tego rodzaju zagrożeniach, właściciele nieruchomości, skuszeni zarobkiem, nie zachowują ostrożności. Prawo w Polsce określa jasno: Właściciel gruntu lub obiektu, na którym ktoś nielegalnie pozostawił odpady, jest uznawany za ich posiadacza i ma obowiązek ich uprzątnięcia.
Przepisy przewidują wsparcie finansowe na usunięcie podrzuconych odpadów w zasadzie tylko dla samorządów, nie dla osób fizycznych, a koszt tego może być znaczny. Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił do resortu klimatu z apelem, aby osoby fizyczne również mogły otrzymywać dofinansowanie na usuwanie odpadów, które im podrzucono. Ministerstwo Klimatu i Środowiska uznało jednak za niewskazane udzielanie wsparcia finansowego ze środków publicznych tym posiadaczom odpadów. Argumentem było, że przekazywanie środków publicznych posiadaczom odpadów za które są odpowiedzialni, na ich usunięcie, doprowadziłoby do bezpośredniego przyzwolenia na nielegalne i nieuczciwe postępowanie z odpadami.
Minister Paulina Hennig-Kloska podała, że z budżetu państwa i środków unijnych udało się wygospodarować w 2025 roku 400 mln zł na usuwanie odpadów z nielegalnych składowisk, co jest znaczącym wzrostem w porównaniu z minionymi latami. Środki trafią do gmin, które posiadają już niezbędne decyzje administracyjne pozwalające na szybkie rozpoczęcie działań. Największa część środków trafi do samorządów z województwa śląskiego. Dofinansowanie obejmie m.in. Knurów, Gliwice, Częstochowę, Strumień i gminę Hażlach. Poza woj. śląskim środki otrzymają również gminy: Głogów i Bolesławiec (dolnośląskie), Dobrcz (kujawsko-pomorskie), Miechów (małopolskie), Rozdrażew i Chodów (wielkopolskie) oraz Dygowo (zachodniopomorskie). Z budżetu państwa wsparcie trafi m.in. do Sosnowca, Siemianowic Śląskich, Kokawy, Szczekocin i Mykanowa. Samorządy będą odpowiedzialne za przetargi i nadzór nad realizacją zadań.
Odpady niebezpieczne są kojarzone głównie z przemysłem, jednak również gospodarstwa domowe, choć na nieporównywalnie mniejszą skalę, są źródłem ich powstawania. Dotyczy to w szczególności zużytego sprzętu elektrycznego, elektronicznego i ich części, pozostałości po chemii gospodarczej, środkach czystości, środkach ochrony roślin, przeterminowanych leków, resztek farb, lakierów, smarów itp.
Badania potwierdzają bardzo szkodliwy wpływ odpadów niebezpiecznych na życie i zdrowie ludzi i bez większego znaczenia jest to, skąd one pochodzą. Dlatego w każdym wypadku wykrycia ich nielegalnego składowania ważne jest, by działania służące usunięciu odpadów były prowadzone niezwłocznie, profesjonalnie i skutecznie. Wymaga to jednak specjalistycznej wiedzy i odpowiednich środków technicznych. Już sama identyfikacja porzuconych odpadów niebezpiecznych jest często dużym wyzwaniem, ponieważ bywają zmieszane z innymi nieczystościami. Niezbędne jest też poddanie ich analizom, aby określić, jakie substancje są w nich obecne, jakie mogą być ich potencjalne skutki dla środowiska i ludzi oraz jakie metody unieszkodliwienia powinny być zastosowane. Również transport odpadów do miejsca unieszkodliwiania wymaga zachowania odpowiednich procedur, aby nie doszło do wycieku toksyn i skażenia gleby, wód czy powietrza. Wszystko to przekłada się na znaczny koszt ich usunięcia, dlatego niektórzy posiadacze odpadów, mimo grożących sankcji, decydują się na nielegalne składowanie lub porzucenie.
Jedno z największych w Polsce, nielegalnych składowisk odpadów zlokalizowano w Częstochowie, w poprzemysłowej hali przy ul. Filomatów. Znajdowało się tam około 2525 ton chemikaliów zamkniętych w beczkach i mauzerach. Akcja usunięcia zakończona została w I kwartale 2025 r. Kosztowała 15,5 mln zł, z czego 55 proc. zostało sfinansowane przez NFOŚiGW, a resztę pokryło miasto. Dwóch sprawców, którym udowodniono stworzenie składowiska, sąd skazał na 4,5 i 4 lata więzienia oraz obciążył karami finansowymi, a także zobowiązał ich do pokrycia części kosztów uprzątnięcia. Tylko w Gliwicach są aż 3 składowiska. Największe z nich znajduje się przy ul. Dojazdowej. W porzuconej hali magazynowej odkryto aż 865 mauzerów – po 1000 litrów każdy z cieczami typu rozpuszczalniki, farby i substancje ropopochodne. Odpady te zalegają tam od 2018 roku. Kolejne nielegalne składowisko znajduje się przy ul. Cmentarnej, gdzie zgromadzono około 45 ton niebezpiecznych substancji, sprowadzonych m.in. z Włoch. Trzeci punkt zidentyfikowano przy ul. Kozielskiej – w magazynie w pobliżu zabudowań mieszkalnych przechowywane są niezidentyfikowane chemikalia. We wrześniu 2023 r. ujawniono kolejne wysypisko, przy ul. Królewskiej Tamy. Znaleziono ponad 50 mauzerów i kilkadziesiąt beczek z chemikaliami. Składowisko to znajduje się w pobliżu rzek Bytomki i Kłodnicy, co dodatkowo zwiększa ryzyko skażenia.
Nikt, nawet instytucje zajmujące się ochroną środowiska, nie potrafi powiedzieć, gdzie i ile jest w Polsce składowisk niebezpiecznych odpadów. Szacuje się różne, ale na ogół jest to liczba przekraczająca 450 lokalizacji. Bez większej przesady można uznać, że siedzimy na bombie. Bombie z opóźnionym zapłonem.